Parafię w Sobieskiej Woli erygowano 29.05.1958 r. dekretem bpa Piotra Kałwy z wiosek dawniej należących do par. Częstoborowice, Krzczonów, Wysokie i Żółkiewka. Parafianie z zebranych składek zakupili 2, 4 ha ziemi na uposażenie kościoła. Równocześnie założono cmentarz grzebalny, wzniesiono plebanię ( rozbudowa w 1997 r.) i budynki gospodarcze.
Pierwszy kościół drewniany pw. św. Stanisław BM wybudowany w 1958 r. przez miejscowych majstrów, poświęcił w tymże roku bp Piotr Kałwa. Nowa, murowana świątynia ( arch. W. Frąckiewicz) została wzniesiona w latach 1989-93 i 12.09.93 r. uroczyście pobłogosławiona przez abpa B. Pylaka. Część wyposażenia przeniesiono ze starego kościoła ( m. in. ławki, stacje drogi krzyżowej, meble z zakrystii). Dzwonnica jest nowoczesna, murowana z 3 dzwonami konsekrowanymi przez bpa Piotra Kałwę w 1963 r.. We wsi Tokarówka znajduje się cmentarz żołnierzy z I wony światowej.
Miejscowości: | Dąbie kol., Dąbie w., Łączki, Pilaszkowice II, Radomirka, Sobieska Wola I, Sobieska Wola II, Tokarówka, |
Pierwszy kościół drewniany pw. św. Stanisław BM wybudowany w 1958 r. przez miejscowych majstrów.
KRONIKA PARAFIALNA ANNO DOMINI – 1958 ROK.
(pisownia oryginalna zachowana)
W grudniu 1956 roku mieszkaniec wsi Pilaszkowice Wojciech Daniel przybył do Sobieskiej Woli, do domu Franciszka Sawickiego i Bolesława Potręcia i oświadczył, że jest możliwość zdobycia ziemi z resztówki majątku Sobieska Wola i założenie nowej parafii, co stanowiłoby wielkie dobrodziejstwo dla tutejszej ludności oddalonej o 9 km drogi od swojego kościoła parafialnego w Krzczonowie czy Częstoborowicach.
Wiadomość ta utkwiła głęboko w myśli i sercu tych ludzi, którzy zaraz porozumieli się z proboszczami swych parafii i poinformowali o tym mieszkańców wiosek Sobieska Wola części I i II-ej, Dąbia i Pilaszkowic.
Dnia 10 grudnia 1956 roku w świetlicy przy Gromadzkiej Radzie Narodowej w Sobieskiej Woli odbyło się zebranie przedstawicieli wyżej wymienionych wiosek: Sobieska Wola I i II-ga, Dąbie i Pilaszkowice II, na którym postanowiono wysłać delegację do Wydziału Urządzeń Rolnych Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w Lublinie celem uzyskania szerszych wiadomości o możliwości uzyskania ziemi resztówki majątku Sobieska Wola na plac pod budowę kościoła i która stanowiłaby podstawę do założenia parafii.
Delegacja w osobach: Potręć Adam i Sawicki Wacław – udała się do Lublina i otrzymała informacje, jakie kroki w danej sprawie należy poczynić. We wszystkich uprzednio wymienionych wioskach odbyły się zebrania ludności i wyłoniono Komitet – wybrano przedstawicieli.
W dniu 21 grudnia 1956 roku odbyło się zebranie przedstawicieli wszystkich wiosek, gdzie wybrano zarząd główny Komitetu, w skład którego weszli:
jako przewodniczący – Potręć Bolesław;
sekretarz – Potręć Adam
i skarbnik – Sawicki Franciszek,
mieszkańcy Sobieskiej Woli.
Od tej chwili do późnej wiosny roku 1957 niestrudzony Potręć Bolesław jeździł nawet po dwa razy w tygodniu do Krasnegostawu do Wydziału Rolnictwa w Prezydium Powiatowej Rady Narodowej, by mimo różnych trudności uzyskać tytuł własności resztówki na utworzenie obiektu sakralnego. Wszelkie koszta finansowe regulowano z dochodów urządzanych imprez. Wreszcie przyjechał wysłany z Wydziału Rolnictwa z Krasnegostawu inżynier i wydzielił część resztówki majątku natworzenie obiektu Sakralnego.
W kwietniu 1957 roku urządzono w stodole podworskiej ołtarz i przyjeżdżający z Krzczonowa kapłan odprawiał Msze św. Już z końcem jednak maja tegoż roku władze administracyjne odwołały zezwolenie na odprawianie Mszy św. i dały odpowiedź odmowną, jeśli chodzi o uzyskanie ziemi z resztówki pod obiekty sakralne a więc i budowę kościoła i założenie parafii.
Zasmuciły się serca wiernych, lecz na duchu nie wszyscy upadli. Mieszkaniec wsi Sobieska Wola I, Aleksander Mulawa pozwolił na urządzenie ołtarza polowego na własnej swej ziemi, obok ziemi resztówki majątku i ksiądz proboszcz parafii Żółkiewka odprawiał Msze św. osobiście albo przysyłał wikariusza: księdza Jerzego Jabłońskiego lub ks. Mariana Lisa.
Kiedy 22 maja tegoż roku tenże już wymieniony Aleksander Mulawa oświadczył iż gotów jest sprzedać swą ziemię wraz z budynkami, ludzie złożyli chętnie swoje dobrowolne ofiary – pieniądze i w dniu 9 lipca 1957 r. sporządzono już umowę kupna – sprzedaży, na mocy której Aleksander Mulawa odstąpił prawo własności swej ziemi w ilości 2 ha wraz z budynkami – domem mieszkalnym, stodołą i oborą pod jednym dachem i kuźnią na rzecz mieszkańców już wymienionych wiosek z przeznaczeniem na cele kultu religijnego.
Do późnej jesieni Msze św. w niedzielę i święta odprawiały się pod gołym niebem na ołtarzu polowym, potem zaś kupioną stodołę wraz z oborą zamieniono na kaplicę, w której urządzono ołtarz i odprawiano Msze św. przez cały okres zimy.
W dalszym ciągu pomocą duszpasterską służył ks. proboszcz Jan Orzeł z Żółkiewki i jego wikariusze. Wierni zaś starali się usilnie u władz kościelnych o utworzenie parafii i o erekcję jej oraz prosili o mianowanie im księdza proboszcza. Wielu było chętnych i trudziło się, by cel ten osiągną, jednak na uwagę szczególną zasłużyli i na podziękowanie: Potręć Bolesław, Staniszewski Jan, Potręć Adam, Tyniec Stanisław, wszyscy z Sobieskiej Woli I.
Wreszcie serca wiernych napełniły się wielką radością, bowiem Jego Ekscelencja Ksiądz Biskup Lubelski Dr. Piotr Kałwa po uprzedniej zgodzie władz państwowych dekretem erekcyjnym z dnia 29 maja 1958 roku Nr. 1132/96/58 utworzył pod wezwaniem św. Stanisława B.M Patrona Polski parafię rzym – kat w Sobieskiej Woli w powiecie krasnostawskim, na terenie dekanatu bychawskiego, diecezji lubelskiej.
W tym celu odłączył
- od parafii Krzczonów w tymże dekanacie bychawskim wieś Sobieska Wola, wraz jej koloniami „Zakrzyże” i „Kolonia”,
- od parafii Częstoborowice w dekanacie piaseckim, pozostałą część wsi Sobieska Wola, następnie wieś Dąbie i wieś Pilaszkowice po Mogiłki włącznie wraz z kol. Łączki.
W tymże samym dniu 29 V 1958 r. Dostojny Arcypasterz Ordynariusz Lubelski mianował pierwszego proboszcza parafii Sobieska Wola i powierzył mu administrację tej nowej placówki duszpasterskiej.
Został nim ksiądz Czesław Wójcik, dotychczasowy wikariusz w Biłgoraju, urodzony 23 VII 1926r. w Krężnicy Jarej k/Lublina. Kapłan więc młody, liczący zaledwie 31 lat życia a 6 lat kapłaństwa.
Ksiądz proboszcz przyjechał do swej parafii 13 czerwca 1958 r. w dniu Uroczystości Najświętszego Serca Jezusa a w dwa dni potem, 15 czerwca, w niedzielę został uroczyście wprowadzony w urzędowanie przez Księdza Dziekana z Bychawy, ks. Wincentego Szczepanika, delegata Kurii.
Przebieg tej uroczystości był następujący:
Już od wczesnych godzin rannych zbierali się parafianie i goście z innych parafii, by oglądać zapowiedzianą uprzednio uroczystość. Ludzie szli pieszo, jechali furmankami, rowerami, motocyklami, jak kto mógł.
Przyjechali też księża z sąsiednich parafii: Ks. prob. Stefan Zdzichowski z Krzczonowa, ks. prob. Jakub Kopciński z Częstoborowic wraz z wikariuszem ks. Janem Błaszczakiem, ks. prob. Jan Orzeł z Żółkiewki z wikariuszem ks. Jerzym Jabłońskim (kolega kursowy miejscowego proboszcza), ks. mgr. Jan Kowalczyk student KUL – kolega kursowy miejscowego ks. proboszcza i rodak z Krężnicy, Ks. Tytus Wolanin, staruszek emeryt z Chełma Lub. przyjaciel miejscowego proboszcza z jego pobytu na wikariacie w Chełmie Lub. Ostatni przyjechał ks. kanonik Wincenty Szczepanik, dziekan z Bychawy.
O godzinie 11.30 było zebranych około 10 tysięcy ludzi. Zapełnili oni kaplicę tymczasową urządzoną w stodole po Mulawie, pod strzechą, na ten dzień przystrojoną wieńcami i kwiatami. Olbrzymia zaś rzesza ludzi otoczyła tę kaplicę na zewnątrz i zajęła plac okalający, całą drogę aż do sadu przyległego.
Przed kaplicą pod drzewami stała ambona. Na ambonę wszedł ks. dziekan bychawski otoczony ks. prob. z Krzczonowa i z Częstoborowic i miejscowy ks. prob. Wójcik. Najpierw ks. dziekan przeczytał dekret J.E. KS. Bp. Dr. Piotra Kałwy erygujący parafię w Sobieskiej Woli. Następnie ogłosił parafię za otwartą, przemówił w kilku zdaniach do wiernych i przedstawił parafianom ich pierwszego proboszcza.
Wtedy wyżej wspomniani księża zeszli z ambony a ks. proboszcz miejscowy przemówił pierwszy raz do swych parafian, witając ich i wszystkich zebranych. Wszyscy słuchali z wielkim zainteresowaniem przemawiającego i ocierali łzy radości, że wreszcie stało się zadość ich pragnieniom, mają parafię, mają Jezusa pośród siebie i swego własnego proboszcza i ojca duchownego.
Po skończonym przemówieniu ks. prob. w otoczeniu księży wszedł do kaplicy, wprowadzony zgodnie z przepisami Rytuału w urzędowanie. Następnie ks. mgr. Jan Kowalczyk kolega i przyjaciel ks. proboszcza miejscowego na jego prośbę wygłosił bardzo piękne i podniosłe kazanie, którym się wszyscy zachwycili. Kaznodzieja jako przykładu i porównania użył Ojca Damiana, który musiał pracować w ciężkich warunkach i z pełnym samozaparciem i poświęceniem.
Po kazaniu ks. Kowalczyka rozpoczęła się uroczysta Suma odprawiona przez miejscowego proboszcza. Wierni nawet poza kaplicą słuchali Mszy św. na klęczkach prawie wszyscy i z wielką pobożnością. W czasie Sumy śpiewał chór miejscowy prowadzony przez Leona Krzyżana i Bolesława Potręcia z Sobieskiej Woli.
Po zakończeniu Sumy wyszli wszyscy księża z kaplicy, by udać się do mieszkania proboszcza. Dały się jednak słyszeć dźwięki muzyki, to orkiestra miejscowa grała marsza dla swego proboszcza. Momentalnie drogę księdzu proboszczowi zabiegły dzieci z bukietami kwiatów i z uśmiechem na twarzy.
Rozpoczęły teraz deklamować wiersze począwszy od najmłodszych do młodzieży włącznie i składać piękne wiązanki kwiatów. Potem wystąpił jeden z gospodarzy z chlebem i solą witając księdza proboszcza płomiennymi słowami radości i przyrzeczeniami pomocy w pracy parafialnej.
Następnie chór wykonał piękną Kantatę witając śpiewem i sercem swego pierwszego pasterza, ojca duchownego i rządcę parafii. Wszyscy zaś zebrani parafianie mieli łzy w oczach, były to łzy radości i zadowolenia.
Potem wszyscy księża weszli do mieszkania księdza proboszcza, które ksiądz dziekan bychawski teraz poświęcił. Mieszkanie to, to zwykłe mieszkanie chłopskie, wiejskie, które niedawno służyło jeszcze za mieszkanie dawnemu właścicielowi Aleksandrowi Mulawie, kowalowi. Kuchnia, jeden pokój i kancelaria oraz mała sień. Zbudowane z drzewa, podmurowane białym kamieniem bez izolacji, stąd wilgoć od podłogi. Sufit tylko w kancelarii solidny, natomiast w pokoju i kuchni – to drążki drewniane okręcone słomą i gliną zarzucone, a następnie oszalowane. Przy wejściu ganek oszklony. Przy mieszkaniu, złączony z nim poddach i kuźnia, służące za drewutnię i magazyn.
Po wejściu do mieszkania i poświęceniu go, ks. dziekan parafował i opieczętował i podpisał księgi parafialne dokonując ich otwarcia a mianowicie: księgi metrykalne chrztów, małżeństw, zmarłych, księgę ogłoszeń, bierzmowanych, stypendiów mszalnych, kronikę, zapowiedzi przedślubnych itp. Na tym zakończyły się urzędowe i oficjalne uroczystości otwarcia parafii.
w Sobieskiej Woli i wprowadzenie w urzędowanie pierwszego jej księdza proboszcza.
Należy jednak dodać, że parafianie poczuwali się gospodarzami tej uroczystości w całej pełni, bo pamiętali by wszystkim przybyłym księżom przygotować zasłużony posiłek. Znaleźli dom większy. Z obszernymi kilkoma pokojami niedaleko od siedziby parafii u gospodarza Jana Nóżki, tam przygotowali posiłek, obiad, dosyć obfity, smaczny, zaprowadzili wszystkich księży przybyłych z ks. dziekanem i miejscowym proboszczem na czele.
Byli tam obecni również przedstawiciele wszystkich wiosek należących do parafii, komitetowi z Sobieskiej Woli I i II-giej, Dąbia i Pilaszkowic. Ks. dziekan korzystając z obecności tych właśnie osób podziękował im za włożone prace, trudy, ofiary i prosił wszystkich, całą parafię, by zgrupowała się wokół swego księdza proboszcza, słuchała go i otaczała miłością. Podziękował też księżom, którzy dotychczas służyli swoją pomocą duszpasterską tej ludności a szczególnie księżom z parafii Żółkiewka: Księdzu proboszczowi Janowi Orłowi, ks. Jerzemu Jabłońskiemu i ks. Marianowi Lisowi, oraz księżom z Krzczonowa i Częstoborowic.
Na zakończenie przemówił jeszcze miejscowy ksiądz proboszcz dziękując wszystkim przybyłym księżom, wszystkim parafianom, którzy starali się o założenie parafii, którzy zorganizowali dzisiejszą uroczystość i tym którzy przygotowali ten miły i smaczny posiłek.
Wszyscy księża odjeżdżając życzyli księdzu proboszczowi owocnych wysiłków, dużo łaski bożej i zdrowia.
Przeminęły radosne chwile otwarcia parafii i powitanie proboszcza, a zaczęła się mozolna i trudna praca. Nie wiadomo co pierwsze: nie ma kościoła – kaplica wprawdzie jest, ale to zwykła, chłopska stodoła pod strzechą, obita z desek, między deskami szpary wielkie: żadną miarą tak dłużej zostać nie może, by Jezus mieszkał w takim przybytku. W każdej chwili może wybuchnąć pożar, bo przecież świece na ołtarzu się palą a strzecha blisko.
W razie niepogody 200 osób wewnątrz a reszta moknie stojąc na zewnątrz. Brakuje szat i naczyń liturgicznych a właściwie nie ma nic. Jest tylko pożyczony z Żółkiewki jeden kielich, ornat i mszał i to wszystko. Nie ma z czym robić procesji. Nie ma katafalku, jak więc odprawić nabożeństwa żałobne i pogrzebowe? Nie ma ziemi pod cmentarz grzebalny – trzeba zmarłych wozić do odległego o 9 km. Krzczonowa albo 10 km. Częstoborowic. Nie ma żadnych funduszów – jednym słowem: niebo, ziemia i błogosławieństwo biskupa i nic więcej.
Ludność pod względem ofiarności nie skora do ofiar, częściowo biedna. Pod względem religijnym bardzo religijna, żyjąca życiem bożym, przystępuje do sakramentów świętych. Nie brakuje też rodzin zaniedbanych pod względem religijnym, jest dużo małżeństw żyjących bez sakramentu małżeństwa, 12 – cioro dzieci w wieku od 4 – 9 lat nieochrzczonych. 10 rodzin Badaczy Pisma św., kilku młodzieńców w wieku lat 16 – 20, nie było jeszcze u I spowiedzi i Komunii Św. Wiele osób nie wie nawet jak i nie umie przywitać swego księdza proboszcza – przechodząc nie powie nic albo „ Dzień dobry”.
Dzieci i starsi w większości nie umieją wcale prawie pacierza. Wyjątek, żeby ktoś umiał „Wierzę w Boga”. Nie tylko starsi ale i dzieci nie były kilka lat u spowiedzi świętej nawet wielkanocnej.
Wszystko to grozą przejmowało księdza proboszcza i wyciskało mu łzy z oczu ilekroć wstępował do kaplicy albo uświadamiał sobie to wszystko. A do tego wszystko obcy, nieznani ludzie, nie wiadomo kogo wziąć za pomocnika i kim się posłużyć.
Jednak ksiądz proboszcz widząc z obserwacji kilku solidniejszych mężczyzn woła do siebie, wybiera Komitet Parafialny. Do komitetu tego powołuje członków komitetu, który sobie sami ludzie przed tym wybrali i dołącza innych.
Pierwszą troską księdza proboszcza jest urządzenie lepszej kaplicy. Szuka jakiegoś baraku na ten cel, jednak nigdzie udaje się kupić. Dochodzi wiadomość, że Letkiewicz we wsi Równianki sprzedaje stodołę zbudowaną częściowo z bali a częściowo z desek pokrytą eternitem o wymiarach prawie 8 metrów na 24 metry. Ogląda ją ksiądz proboszcz i przedstawiciele Komitetu, następnie jedzie wraz Wypychem Stanisławem do Lublina, gdzie mieszka właściciel i kupuje je za 44 000 zł. Stodoła zwieziona, sprowadzono wagon desek za sumę 30 000 złotych. Pieniądze te zbiera Komitet w ciągu tygodnia.
Trzeba się zabrać do budowy lepszej kaplicy. W tym celu ksiądz proboszcz robi sobie spis wszystkich budowniczych w parafii stolarzy i murarzy. Zbiera wszystkich na placu i rozdaje prace. Głównym budowniczym zostaje Franciszek Podgórniak z Kol. Dąbie, głównym stolarzem Skorek Eugeniusz z Sobieskiej Woli a murarzem Stanisław Wikira z Pilaszkowic.
Trzeba obrać miejsce na budowę, nawet kobiety kręcą głową i niepodobna im się miejsce obrane przez księdza proboszcza. Jednak ksiądz proboszcz nie ustępuje, postanawia na swoim, zwołuje furmanki i młodzież z łopatami i równa plac, niweluje i rozkopuje górę, równa doły.
W drugim tygodniu lipca rusza z miejsca praca, zakłada się podwaliny, wznoszą się ściany, przybudowuje się zakrystia i chór, powstaje piwniczka i podmurówka, dach i wieżyczka. To wszystko wykonują ludzie gratis. Ksiądz proboszcz musi być wszystkim, murarzem, cieślą, budowniczym, stolarzem, biega od świtu do nocy z metrem w ręku, rozdaje prace, wyznacza zajęcia, mierzy, sprawdza, poucza a nawet i karci partaczy i leniuchów.
Zaczynają się żniwa, przy budowie jednak ruch w dalszym ciągu, nie ma przerwy, nieraz 30 osób uwija się w pocie czoła. Rankami komitetowi zbierają cegłę, pustaki, kamień, co się da na podmurówkę. Inni łamią kamień w polu Waszczyńskiego, najbliższego sąsiada, inni na łączkach. Dwaj robotnicy z Żółkiewki najęci już pokrywają dach. Trzeba dokupić eternitu, kupić blachy na pokrycie wieżyczki, gwoździ – wszystko sprowadzają ludzie mimo żniwa w pełni.
Skorek Eugeniusz sprowadza heblarkę i przygotowuje deski na szalowanie ścian z wewnątrz. Barszczewski Albin kończy budowę wieżyczki. Budynek zmienia się całkowicie od wewnątrz. Miłczak Józef długo pracuje przy wykonaniu balustrady na chórze, przy ołtarzu i przy wykonaniu ambony.
Sprowadza się płyty pilśniowe, twarde i wykonuje się sufit. Układa się częściowo podłogę a częściowo płyty chodnikowe w kaplicy. Każdy kowal w parafii otrzymuje materiał, żelazo i według wskazań księdza proboszcza ma wykonać jedno okno. Stolarze wykonują drzwi i skrzynki do okien ( najwięcej pracy włożył Jan Zając z Dąbia).
W tym samym czasie ksiądz proboszcz stara się o szaty i naczynia liturgiczne. Z Kurii Biskupiej otrzymuje tylko mszał, nowy, bez patronatu i stary z patronatem. Od parafii Krzczonów pięć starych ornatów, z tych 2 zdolne do użycia, reszta do naprawy; otrzymuje kapę fioletową (starą), kadzielnice i naczynia – patenę do chorych. Od parafii Częstoborowice otrzymuje stary wymagający naprawy i pozłocenia kielich i kapę białą, podartą, z której haft maszynowy da się przełożyć. Kupuje dwie puszki na komunikanty, kielich srebrny – pozłocony, naczynia na oleje do chorych, do chrztu świętego, lawaterz do zakrystii i na ołtarz krzyż ołtarzowy, hostiarkę.
Książki liturgiczne: rytualik, kancjonał, ewangeliczkę itp. – zakupiono oraz statuę Serca P. Jezusa i Niepokalanej N.M.P na ołtarz, statuę Wszechpośredniczki Łask do noszenia na procesji i statuę Rezurekcyjną. Siostry Serafitki z Biłgoraja zrobiły sporo bielizny kielichowej, kilka cingulum, humerałów i wzięły się za prace reperując stare ornaty, szyjąc nowe i kapy oraz baldachim, kupiono 2 chorągwie.
W sobotę, 6 września przeniesiono do nowej kaplicy ołtarz ze starej, który powiększono i poszerzono oraz dotychczasową kaplicę przesunięto na właściwe miejsce, zamieniając ją z powrotem na budynek gospodarczy tj. stodołę i oborę. W niedzielę zaś 7 września 1958 roku na mocy udzielonej przez Kurię Biskupią w Lublinie delegacji ks. proboszcz dokonał poświęcenia nowobudowanej kaplicy przy wielkiej radości wiernych.
Kaplica została poświęcona. Prawie tysiąc osób przy większym napływie ludzi wielbi w niej Boga.
główne wejście
widok od strony wschodniej
Ks. prob. Czesław Wójcik poświęca kaplicę od zewnątrz
Jezus Eucharystyczny uzyskał lepsze i piękniejsze mieszkanie. Siostry Serafitki z Biłgoraja ofiarowały piękną, metalową, brązowaną wieczną lampę. Wkrótce przybyła komoda do zakrystii, dwa sztandarki na procesje zakupione przez kawalerów z Dąbia. Potem 4 obrazy – feretrony procesyjne, 2 sztandary żałobne i katafal wykonany przez Cimka, stolarza z Pilaszkowic, 6 lichtarzy do niego i trumna na nabożeństwa żałobne.
Zakupiono monstrancje i kustodie, 40 lilijek procesyjnych dla dzieci, 2 poduszki procesyjne i Różaniec wykonany gratisowo przez Stanisława Chyrchela z Dąbia Małego. Ks. proboszcz zrobił zebranie krawcowych i każda z nich zobowiązała się coś kupić albo wykonać dla parafii – w ten sposób przybyło 4 obrusów na ołtarz, 3 alby i 12 komż księżowskich.
Sprowadzono od Sióstr z Biłgoraja Baldachim, 6 nowych ornatów, 3 kapy, 5 sukienek na puszkę, 5 nowych stół do spowiadania i 2 do kazań. Od parafii Bychawa otrzymano w darze kapę zieloną.
Przed zimą zostało oszalowane na zewnątrz mieszkanie księdza proboszcza, wewnątrz obite płytami pilśniowymi i odmalowane oraz przerobiony ganek. Urządzono w poddaszu spichlerz na zboże. Założono światło elektryczne w mieszkaniu i w kaplicy, którego źródłem stała się prądnica umieszczona na słupie przy wiatraku. Akumulator zaś umieszczono na chórze.
Jeśli chodzi o życie religijne w parafii to zaprowadzono I Piątki i Soboty miesiąca. Zaraz w wakacje odbyło się przygotowanie do I Spowiedzi i Komunii św. Zawsze w niedzielę i święta odprawia się Msza św. dla dzieci z nauką o godz. 9.00 rano, Suma uroczysta dla wszystkich z kazaniem o godz. 11.30 a po południu Nieszpory. Inne nabożeństwa okresowe zostały również wprowadzone stosownie do przyjętych wszędzie zwyczajów i zarządzeń Wydziału Duszpasterstwa Kurii Biskupiej w Lublinie.
Dzieci starsze rodzice ochrzcili z wyjątkiem jednego dziecka, którego ojciec w swej nierozwadze i w swym uporze jeszcze nie ochrzcił. Dzieci wyspowiadały się wszystkie na koniec roku szkolnego, na początek roku szkolnego i na uroczystość św. Stanisława Kostki. Złożyły też swoje ofiary za które ksiądz proboszcz zakupił postacie do Żłóbka na Boże Narodzenie. Chór w dalszym ciągu śpiewa dobrze pod kierunkiem Bolesława Potręcia przy pomocy Leona Krzyżana.
Za pracę dla parafii należy wyróżnić w roku 1958 następujących parafian:
- Z Dąbia – Kwiatosza Bolesława, Dzirbę Wacława, Podgórniaka Franciszka i Józefa, Zająca Jana, Chyrchela Stanisława, Chyrchela Jana i Potręcia Ludwika.
- Z Pilaszkowic: Wardę Stanisława, Wardę Ludwika, Popławskiego Jana, Banacha Franciszka i Mańkę Antoniego. Ci wymienieni wyżej z Pilaszkowic porżnęli na bale i deski 4 lipy, które otrzymaliśmy dla parafii od proboszcza z Krzczonowa na materiał rzeźbiarski w przyszłości.
- Z Sobieskiej Woli I wyróżnili się: Staniszewski Jan, Potręć Adam, Potręć Kazimierz, Basiak Jan i Barszczewski Albin ze Skorkiem Eugeniuszem.
- Z Sobieskiej Woli II: Walczak Józef, Wójtowicz Stanisław, Luszewski Paweł i Miłczak Józef.
Jeśli chodzi o wsie – to na pierwszym miejscu należy postawić Dąbie Małe, na II – gim Pilaszkowice, na III – cim Sobieską Wolę I – szą, potem Dąbie Duże i Sobieską Wolę II.
Zrobiono też klęcznik do zakrystii, klęcznik na sedes do prezbiterium i kupiono fotel miękki na żelaznych rurkach dla celebransa. Przybył też zegar ścienny wskazujący czas dokładny zgromadzonym wiernym.